Stało się. Przyznaję - stało się tydzień temu. Przeprowadziłem się z Fatih (tradycyjnej, rdzennie tureckiej dzielnicy, w której różnice między teraz a 100 lat temu można policzyć na palcach jednej ręki) do Kadiköy. Kadiköy to już Azja, choć patrząc na ludzi i zabudowę - środkowa Europa :)
Dzień był świąteczny, ulice nieczynne dla samochodów, bagaże kanciate, rączka od walizki zablokowana, a słońce dogrzewało. Tak czy inaczej jakoś się udało. Kit z przeprowadzką - raz się robi i już. Za to jaka wymiana! Za dopłatą 50TL (100zł) dostałem jakieś 100-120m2 z dużymi oknami (i kratami - bo to parter), zadbane, etc. Jedno mogę powiedzieć na pewno: nigdzie się stąd nie ruszam...
chyba, że na uczelnię - 15minut autobusem (wcześniej 1,5h piechotą, autobusami, promem). A jak prowadzący stwierdzi, że przekłada zajęcia, bądź że je anuluje (wspominałem o tym wcześniej) bardzo mnie to nie zmartwi :]
Mieszkanie na Kadiköy - tuż przy przystani wprost zachęca do wędrówki. Ostaniemi czasy zebraliśmy się zatem grupką Polaków + 2 x Niemców + Holender na wycieczkę na Wyspy Książęce, ale o tym w innym poście :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz